All day Ophelion: Sielanka

Pomysł tego projektu wpadł mi przy okazji dyskusji, która odbyła się po publikacji tego posta, traktującego o fotografii TFP, gdzie ponarzekałem na część fotografów, którzy egoistycznie przypisują sobie absolutne prawo do bycia AUTOREM fotografii (sesji), podczas gdy ich rola czasem ogranicza się do "migawkowego", czyli operatora aparatu fotograficznego, realizującego pomysł oraz wykonanie fryzjera, modelki, projektanta, stylistki czy wizażysty...
Dlaczego tak "gwiazdorzy"? Ponieważ tak mówi PRAWO! Właścicielem praw autorskich jest ten, kto nacisnął spust migawki. Zatem nawet nie właściciel aparatu czy twórca samego pomysłu. Głośna była sprawa pewnej małpy, która przypadkiem jebła sobie selfi, a znany serwis internetowy je opublikował, nie płacąc właścicielowi aparatu za prawa do tego zdjęcia.
Problemu nie ma, gdy działalność TFP faktycznie służy tylko rozbudowie własnego portfolio, wyżyciu artystycznemu czy po prostu dobrej zabawie.
Kiedy problem się pojawia? Gdy przed autorem zaczyna majaczyć widmo zysku lub straty, czyli kasa, kasa, kasa.
Bo zdjęcie jest zajebiste i czemu, by go nie sprzedać...
Bo model(ka) zasłaniając się prawem do ochrony własnego wizerunku, wycofała zgodę na publikację, a współtwórcy przecież zainwestowali...
Ludzka przyzwoitość dyktuje, że zyskiem oraz stratą trzeba się dzielić, skoro jechało się na tym samym wózku. W rzeczywistości to już różnie...

Ofeliona traktuję jako najważniejszy projekt, który realizuję jako "artysta", natomiast nie uważałem się, nie uważam, ani mam nadzieję nie będę siebie uważał za jego AUTORA.
Po pierwsze pomysł nie jest ani mój własny, ani jakoś specjalnie oryginalny, o czym napisałem tutaj.
Po drugie w czasie trwania pierwotnego, rocznego projektu, byłem autorem (w świetle prawa) większości autoportretów, natomiast nie wszystkich zdjęć.
Po trzecie odkąd skończyłem tamten etap, zmieniłem koncepcję i zapraszam do współrealizowania ludzi, którzy mają oryginalny pomysł na łączenie motywów wody oraz umierania, ograniczając siebie najczęściej do roli odtwórczej.
Owszem sporadycznie zdarza mi się coś jeszcze samemu wymyślić w temacie, tak jak w tym przypadku.

Koncept polega na tym, żeby jak najbardziej zagmatwać kwestię AUTORSTWA.
Jak przebiegła realizacja?
Najpierw jest Ofelion, czyli dziecię Arka Twardowskiego oraz moje, posiadające jeszcze kilka ciotek.
Potem mój pomysł na konkretny projekt o nazwie Sielanka, realizowany w willi na Mazurach, nazywającej się nomen omen Sielanka, podczas kolejnej edycji pleneru fotograficznego Misja Wschód.
Następnie sprzęt potrzebny do realizacji: aparat pożyczony od znajomego fotografa Sławka Krali, wkłady do polaroida oraz stylizacje moje.
Standardowy wkład do polaroida wynosi osiem odbitek, zatem potrzebowałem osiem osób, które będą naciskały spust aparatu, według moich konkretnych wskazówek odnośnie tego, jak ma wyglądać dany kadr + jedna samojebka z kolejnego wkładu. Celowo do współpracy poprosiłem osoby, które nie są, ani nie uważają się za fotografów, żeby mimo podpowiedzi, kadry były jak najmniej perfekcyjne. Zresztą kto używał ten aparat to wie, że oszukuje podczas kadrowania, potrzebuje dużo światła i fatalnie ostrzy. Dodatkowo prosząc te osoby, być może wyeliminowałem element wspomnianego na początku wpisu "gwiazdorzenia". Gwarancji nie mam i mieć nie będę.
Na koniec postprodukcja, czyli skanowanie oraz minimalna obróbka kadrów, którą zająłem się osobiście, mimo że skaner oraz moja wiedza na ten temat są chujowe.
Zatem mamy dziewięciu różnych autorów pojedynczych odbitek, które z osobna mniej lub bardziej się bronią, natomiast sens mają jako całość, bo tak była wymyślona, żeby elementami je łączącymi były: miejsce i data realizacji, sprzęt oraz białe gacie.

Główne pytanie brzmi:
Kto posiada prawa autorskie do całości???
Ja wiem, albo tak mi się wydaje, ale fajnie byłoby podyskutować.